Obóz wypoczynkowy był rozstawiony w kształcie koła. Było w nim zaledwie kilkunastu elfów którzy nie zadbali o środki bezpieczeństwa, ponieważ nie bali się żadnego ataku. Wierzyli, że są już bezpieczni.
Mylili się. Komando dowodzone przez jak w kolejnych latach się okaże, jednego z najstraszliwszych orków swoich czasów szło ich tropem. Wyczekiwali na ten moment. Ich dowódca – Ugosh był olbrzymem. Żaden elf nie sięgał mu chociaż do podbródka, jego ramiona były silne, ciało umięśnione i naznaczone bliznami. Nienawidził on elfów bardziej niż ktokolwiek i poprzysiągł ich zniszczyć. Teraz wiedział, że ma ku temu okazje…
-Wy dwoje – Ugosh pokazał na swoich najlepszych wojowników – pojedziecie za mną. Reszta ma zostać w lesie i otoczyć obóz! Nikt nie może pozostać żywy! Atakujemy o świcie!
Ugosh wskoczył na warga ku uciesze swych podwładnych, obrócił się i ruszył. Za nim pojechało dwóch wyznaczonych przez niego wojowników.